lato w garach
Tęskniłam za moja kuchnią bardzo.
Nie dlatego, że była niedostępna tylko dlatego, że przez cały lipiec miałam u siebie rodzinę i w kuchni urzędowały najczęściej moje dziewczyny, albo jedliśmy „na mieście” po pogoda sprzyjała wycieczkom, kąpielom w zalewie i ogólnie przebywaniu poza domem.
Kiedy w domu ucichło od rodzinnego gwaru i nastał sierpień, myśl o kolejnej gościni i powrocie do „mojego” gotowania przynosiła mi radość i odrobinę ulgi w tęsknocie za dziećmi i wnukami.
Lato sprzyja soczystym i kolorowym potrawom. Zostałam obdarowana talentem czucia smaku na języku zanim jeszcze potrawa trafi do moich ust. Dzięki temu patrząc na produkty w lodówce nie mam problemu, aby wyczarować z nich coś smakowitego. Czasami połączenia składników są tak nieoczywiste, że moi goście nieraz patrzą dziwnie, kiedy widzą je razem w naczyniu. Potem nie mogą się nadziwić, jak wyśmienicie smakuje to, co na pierwszy rzut oka nie powinno zgadzać się smakowo. Lubię te ich ochy i achy oraz „ale jak to” 🙂
Kocham gotować, kocham karmić swoich gości tak samo jak robiła to moja babcia i mama. Jestem wdzięczna za przekazanie mi takich genów.
Ryż z sosem kurkowym:
- ugotować ryż tak, jak każdy to zazwyczaj robi
- kurki porządnie oczyścić z piasku, pokroić na drobne kawałeczki
- zeszklić na patelni cebulę pokrojoną w malutkie piórka, dołożyć kurki i dusić je razem z cebulą pod przykryciem na małym ogniu. Grzyby puszczą wodę, więc nie potrzeba dolewać jej więcej ekstra.
- dorzucić ulubione przyprawy: u mnie była to sól, pieprz ziołowy oraz kozieradka
- kiedy kurki są już miękkie dołożyć krojone świeże pomidory lub takie z puszki. Dusić jeszcze 10 minut.
- na koniec dolać kwaśną śmietanę i voile!
Kocham natkę pietruszki. To moje ulubione zioło więc sypię ją obficie gdzie tylko możliwe 🙂