Przedsennie – o moim świętokrzyskiem
Jesienią miną 4 lata, od kiedy mieszkam w Świętokrzyskiem. Wróciłam tutaj po 50 latach. Nie na stałe, przejściowo, aby pozałatwiać sprawy, które czekały wieki, a co najmniej pół wieku na poukładanie.
Czas jakiś po przeprowadzce odkryłam, że moje Przymiarki leżą dokładnie pomiędzy miejscem pochodzenia rodu ze strony taty, a rodu ze strony mamy. To było duże zaskoczenie i myślę, że ma jakieś znaczenie dla układania moich spraw.
Poza tymże układaniem pomalutku odkrywam także uroki Świętokrzyskiego. Jest ich całe mnóstwo i tyle samo czeka jeszcze na odkrycie. Może zdążę. A jeśli nawet nie, to nie szkodzi. Już znalazłam miejsca, które chyba nigdy mi się nie znudzą. Ukochana Tokarnia z Muzeum Wsi Kieleckiej, Łysa Góra, zamek w Chęcinach, Pałacyk Zielińskiego w Kielcach i pobliski park, małe uliczki dochodzące do ul. Sienkiewicza, architektura sakralna przy Muzeum Narodowym w Kielcach, Muzeum Krzemienia Pasiastego w Świętej Katarzynie i wiele innych.
Wszystkie magiczne, wzbudzające we mnie dużo ciepłych odczuć. Tak, jakbym paroma wcieleniami była z tym regionem związana 😉 Tym bardziej, że w niektórych miejscach czuję się jak na włościach. Jakbym nie raz w czasach zaprzeszłych przemierzała te przestrzenie.
Może uda mi się jeszcze przed zimą spenetrować Ponidzie, bo jest naprawdę piękne. Opatów, Muzeum Śliwki w Szydłowie i do Ćmielowa koniecznie! A potem się zobaczy.
Tak, Świętokrzyskie jest naprawdę piękne <3