Wszędzie dobrze, ale w hamaku najlepiej
Jeszcze niedawno był maj i ostatni zjazd.
Jęczałam, że umrę z tęsknoty za moją „szkołą”. Ktoś życzliwy pocieszał, że lato szybko mija i nim się obejrzę nadejdzie październik i zacznie się kolejny rok akademicki.
Faktycznie, same wakacje minęły w oka mgnieniu. Przez cały lipiec cieszyłam się dzieciakami i ich dzieciakami. Sierpień to goście, którzy z miłości do Przymiarek i do mnie oczywiście 😉 zechcieli odwiedzić moje magiczne miejsce. Nie pierwszy raz zresztą. Długie rozmowy do późnego wieczora, wspólne wycieczki, spacery do lasu … I po sierpniu.
Na koniec jeszcze weekend nad morzem z najbliższymi i powrót do domku. Czas na wyhamowanie i choć krótki wypoczynek, aby od nowego, powakacyjnego roku ruszyć z pełną parą. Bo jak jest pasja, to 100 % serducha w jej wykonywanie idzie. Najzwyklejsze siły fizyczne i energetyczne zasoby mieć trzeba.
Przysłowie brzmi ciut inaczej niż tytuł tego wpisu. Jednak w moim przypadku, dzisiaj dom tutaj, jutro tam. Właśnie wrzuciłam informację o sprzedaży Przymiarek. I kiedy ponownie spakuję wszystkie swoje rzeczy, jedną z ważniejszych będzie mój hamak, który daje mi nie tylko możliwość wypoczynku, ale także ulgę dla kręgosłupa i schronienie, kiedy potrzebuję się schować cała jak w kokonie i pobyć w swoich dolinkach. Bo już nie dołach.
Nobla dla tego, kto wymyślił hamak! Pewnie jakiś Indianin 😉